Uwielbiam świętować, Ty też? Niedawno mieliśmy kolejny powód do zabawy, bo w zeszłą sobotę obchodziliśmy Dzień Programisty. Z tej okazji życzę wszystkim moim klientom-programistom pięknego kodu bez bugów, testów oznaczonych na zielono i ciekawych projektów. Bardzo się cieszę, że tak duże grono moich klientów to programiści, bo to w mojej opinii bardzo kreatywni, precyzyjni i wybitnie inteligentni ludzie. Jednym słowem – ciekawie się z nimi pracuje!
Praca programisty oczami prawnika
Pomyślałam, że z okazji tego święta przygotuję artykuł o tym, na czym polega praca prawnika, ale… z perspektywy programisty. Chcę pokazać, że prawnicy to też ludzie, a z programistami to już w ogóle mamy wiele wspólnego. Oczywiście jeśli dokonać pewnych uproszczeń.
Pracę programisty postrzegam następująco: dostaje on pewne założenia biznesowe, które dany program ma spełniać, i zaczyna programowanie. W rezultacie powstaje kod, dzięki któremu działa aplikacja. Jak to się przekłada na pracę prawnika?
Praca prawnika oczami programisty
Na podstawie stanu faktycznego przedstawionego przez klienta, a także ustaw i wcześniej wydanych wyroków sądów w innych sprawach prawnik tworzy strategię procesową, przygotowuje pisma i wystąpienia w sądzie, żeby uzyskać korzystny dla swojego klienta wyrok. Dla prawnika „biznes” to klient. Rezultatem naszej pracy, czyli programem, będzie efekt, jakiego klient od nas oczekuje. Może to być rozwód z orzekaniem o winie lub bez takiego orzeczenia, rozwód z podziałem majątku albo uregulowanie kwestii związanych z dziećmi – opieki nad nimi i alimentów.
Kiedy już wiem, co mam stworzyć – to znaczy jaki wyrok zadowoli klienta – siadam i rozpoczynam kodowanie. W pierwszej kolejności spisuję stan faktyczny sprawy. Co się wydarzyło w małżeństwie klienta? Które z tych wydarzeń przemawia za tym, żeby sąd wydał wyrok, jakiego chce klient? A które z wydarzeń może stanąć na drodze do uzyskania dobrego rezultatu?
Jak już przeanalizuję stan faktyczny, przechodzę do stanu prawnego.
Sprawdzam podstawy prawne, czyli konkretne przepisy prawa, które będą miały zastosowanie w odniesieniu do mojego klienta.
Następnie przechodzę do analizy orzecznictwa sądowego – to istna kopalnia wiedzy. Zakopuję się w niej na dłużej, badając, jakie wyroki wydawały sądy w podobnych sprawach.
Sprawdź także: Rozwód w 11 minut, czy to jest możliwe?
Chwila prawdy – czy kod działa poprawnie?
Gdy wykonam te wszystkie czynności, rozpoczynam tworzenie strategii procesowej. Myślę nad tym, które argumenty przedstawić sądowi, a także – co ważne – w jakiej kolejności to zrobić. Oceniam, które fakty mogą stać się wąskim gardłem.
Strategia procesowa będzie wykorzystana przy tworzeniu pozwu rozwodowego i ewentualnych kolejnych pism procesowych. Następnie użyję jej, by przygotować klienta do rozprawy sądowej. Jeżeli te wszystkie elementy wykonam z należytą pieczołowitością, rezultatem powinien być korzystny wyrok sądowy.
A jednak się różnią…
Niestety w tym miejscu kończą się podobieństwa między omawianymi zawodami. Programista, jeżeli dobrze zrozumie biznes, poprawnie dobierze technologie i przyjmie odpowiednie założenia techniczne – będzie się cieszył pięknym, prawidłowo działającym kodem. Prawnik, choćby doskonale przeprowadził wywiad z klientem, wyszukał najodpowiedniejsze wyroki sądów na poparcie swoich tez i przygotował najwybitniejszy pozew – może się na koniec przykro rozczarować.
Wyroki w Polsce (jeszcze) wydają ludzie z krwi i kości, a nie sztuczna inteligencja. Czasem ten czynnik ludzki pomaga, ale niekiedy może zaszkodzić. Ludzie nie są obiektywni, choćby nie wiem, jak się zarzekali, że jest inaczej. W rezultacie nasz „program”, czyli wyrok sądu, jest zawsze oceną – subiektywnym wytworem człowieka.
Chociaż przy okazji wspomnę, że Estonia, wdrożyła rozwiązanie do wydawania wyroków w prostych sprawach sądowych w oparciu o narzędzia wykorzystujące sztuczną inteligencję.