Spacer, sprint, maraton – czyli jak wygląda ścieżka do zawodu prawnika – FILM

Jak długą drogę trzeba pokonać, aby zostać prawnikiem? Jaką szkołę ukończyć? I dlaczego jestem adwokatem, a nie orzekam wyroki w sądzie? Oto kilka ciekawostek o moim zawodzie.

keyboard_arrow_down

Jakie zagadnienia poruszam w filmie?

  • jak wygląda ścieżka do zawodu adwokata, sędziego
  • jak wygląda egzamin wstępny na aplikację
  • jak przebiega aplikacja
  • jak wygląda egzamin końcowy na aplikacji

Zapraszam do oglądania!

Film okazał się przydatny? Zachęcam do subskrypcji kanału, zostawienia komentarza i łapki w górę.

Jeśli wolisz czytać niż oglądać, poniżej znajdziesz zagadnienia, które poruszam w filmie, w formie artykułu.

Studenckie życie

Każdy prawnik – czy to adwokat, czy notariusz, czy komornik – odbywa pięcioletnie jednolite studia magisterskie. Nie ma na prawie czegoś takiego jak licencjat. To są studia, których nie można podzielić na części. Wszyscy zaczynają tak samo i dopiero w toku studiów wybierają specjalizację, która ich interesuje.

Na praktykach w kancelariach adwokackich, w sądach, w działach prawnych firm, w urzędach, studenci zaczynają zastanawiać się nad tym, jaki zawód docelowo chcą wykonywać. Muszę wyznać, że ja, rozpoczynając studia, wiedziałam już, co będę robić docelowo.

Dlaczego nie zostałam sędzią

Każdy ma jakieś predyspozycje. Sędzia w naszym systemie prawnym to taka osoba, która musi zachować twarz pokerzysty. Teraz procedura cywilna i karna odrobinę się zmienia. Dawniej sędzia nie pokazywał przez cały proces, po której ze stron się opowiada i które argumenty go przekonują.

Z moim charakterem, trudno byłoby mi zachować bezstronność. Wolę opowiedzieć się po jednej ze stron. Łatwiej mi znaleźć argumenty na jej korzyść niż być bezstronnym. Identyfikuję się bardzo z problemami klientów, więc na sędziego bym się nie nadawała.

Sędzia to jeden z zawodów, które można wybrać po (lub na) studiach prawniczych.

Magisterka

Wszyscy prawnicy, żeby ukończyć studia, muszą napisać pracę magisterską i obronić ją, tak samo jak na innych uczelniach. A potem składają dokumenty na aplikację.

Aplikacja

Nie wszyscy muszą ją robić. Ci, którzy nie zamierzają jej odbywać, mogą iść do pracy do urzędu. Tytuł magistra im wystarczy. Jeśli jednak ktoś chce wykonywać któryś z zawodów: adwokata, radcy prawnego, prokuratora, sędziego, notariusza czy komornika, musi odbyć aplikację. Trwa ona około 3 lat i przez ten czas absolwent prawa staje się aplikantem adwokackim, radcowskim lub komorniczym.

Egzamin wstępny

Złożenie dokumentów na aplikację to nie wszystko. Aby się na nią dostać, trzeba zdać egzamin wstępny, do którego dopuszcza samorząd. Za moich czasów taki egzamin adwokacki składał się z 250 pytań. Aby zdać, trzeba było odpowiedzieć poprawnie na 190. Na aplikację radcowską i adwokacką obowiązuje ten sam egzamin w formie testu.
Jeśli szczęśliwie go zdasz, rozpoczynasz aplikację.

Ciekawą rzeczą jest to, że na aplikacji sędziowskiej i prokuratorskiej, aplikant dostaje stypendium, czyli niejako wynagrodzenie za swoją pracę. Natomiast na aplikacji adwokackiej i radcowskiej, aplikant musi zapłacić za swoją naukę. To wydatek 6000 zł na rok, czyli w sumie 18000 zł. Przyszli adwokaci i radcy za aplikację płacą, a sędziowie dostają za nią wynagrodzenie, czyli mają już taki początek etatu.

Studia i aplikacja moim okiem

Trochę przykro mi to mówić, ale studia prawnicze są dość nudne. Jak dla mnie nie był to taki wysiłek intelektualny, jakiego oczekiwałam. Przede wszystkim dlatego, że większość studiów w Polsce jest prowadzonych w starym, akademickim stylu. Nie tak jak za granicą, gdzie robi się naprawdę fajne rzeczy, realizuje projekty, przygotowuje się. do zawodu od praktycznej strony.

Studia nie były ekscytujące, tak jak sobie wymarzyłam, za to na aplikacji… No co tam się działo! Było naprawdę ciekawie. Wesoło, strasznie, smutno… tam się dopiero zaczęło moje adwokackie życie.

Pokaż, czego się nauczyłeś przez 8 lat, czyli egzamin końcowy

Studia to jest taki spacer, aplikacja truchcik, a egzamin końcowy to już maraton przeplatany sprintem. Egzamin adwokacki trwa 4 dni. Obejmuje: prawo karne, prawo cywilne, prawo administracyjne i gospodarcze. Egzaminy z tych 4 bloków zdaje się przez cały dzień. Polega to na tym, że trzeba napisać pracę, a w niej pozew i apelację na bardzo wysokim poziomie.

Mam wrażenie, że w pracy zawodowej sądy wybaczają więcej niż egzaminatorzy, którzy sprawdzają prace aplikantów. Wiele drobiazgów, potknięć prawnika, który wpisze w pozwie niepotrzebne rzeczy, przejdzie w sądzie, ale na egzaminie końcowym już nie. Ta praca egzaminacyjna musi być precyzyjnym dziełem, które wyszło spod prawniczego pióra. Nie będę mydlić oczu – ten egzamin jest bardzo trudny.

Każdego dnia przez 8 godzin można korzystać z dowolnych materiałów, więc aplikanci, którzy przyjeżdżają na egzamin, mają po 2 walizy, i to wcale nie z ubraniami. Przywożą kodeksy z komentarzami, orzecznictwo, naprawdę co tylko chcą. No może oprócz jakiejś osoby do pomocy, która czasem by się przydała, ale nie zmieści się w walizce 😉

Wysiłek intelektualny i fizyczny podczas tych egzaminów jest wielki, ale proporcjonalny do satysfakcji, gdy się go zda. Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak planowałam zorganizowanie tego wszystkiego. Powrót z egzaminu, sen, pobudka, dojazd na kolejny egzamin i znowu pisanie przez 8 godzin. I tak przez 4 dni. W mojej komisji zdało niecałe 40% osób, tym bardziej się cieszę, że dołączyłam do ich grona.

Witaj, zawodzie!

Po zdanym egzaminie czekało mnie jeszcze ślubowanie i mogłam rozpocząć wykonywanie zawodu adwokata. Jasne, że na aplikacji też już pracowałam, ale były to raczej takie praktyki w sądach.

Na studiach uczyłam się artykułów, paragrafów, przepisów prawa, a na aplikacji już wszystko to wiedziałam i zajmowałam się konkretną sprawą, obmyślałam drogi wyjścia. Studia to była nauka, a aplikacja – praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka.

Aplikacja całkiem nieźle przygotowuje do wykonywania zawodu, szczególnie jeśli ktoś w trakcie jej trwania może już jako prawnik występować w sądzie i reprezentować swojego patrona, a właściwie jego klientów. Warto bowiem wspomnieć, że większość aplikacji odbywa się pod okiem patrona, który sprawuje pieczę nad przyszłym adwokatem.

Jestem ciekawa czy ci, którzy kończyli studia i aplikację po mnie, mają z nich inne wrażenia? Czy coś się zmieniło od kiedy ja je kończyłam? Może zajęcia są ciekawiej prowadzone niż za moich czasów. Czy aplikacja jest tak samo wymagająca?

Na zakończenie mam jeden wniosek: droga do kariery adwokata jest kręta i wyboista, ale gdy ją pokonasz, dostajesz w nagrodę mnóstwo satysfakcji ze swojej pracy.

Skontaktuj się

Dodaj komentarz